W kierunku Hiszpanii

Powoli wszystko zaczyna obierać jeden kierunek – Hiszpania, i nie są to wakacje w tym pięknym kraju, ale jeden z trzech największych wyścigów świata czyli Vuelta. Informacja o tym dotarła do nas przed Grodami które zasłużenie wygraliśmy. Drużyna mocno się napracowała od pierwszego dnia, konsekwentnie jechaliśmy na Jana, który jako bardzo dobry czasowiec nie mógł stracić pierwszego dnia żadnych sekund. Czasówkę pojechał, jak na niego, słabo, ale to i tak wystarczyło do objęcia prowadzenia w wyścigu. Pozostałe dwa etapy to była jak się okazało formalność. Oprócz kolarzy CCC nikt nie kwapił się do większych ataków, tak więc kontrolowanie grupy było dość proste.

Pierwsze objawy jako takiej predyspozycji widziałem już na wyścigu we Frankfurcie gdzie najcięższe momenty wjeżdżałem blisko z przodu. Straciłem też około 1,5 kg i już w niedzielę zaczynam kolejny mój wyścig czyli Tour of California. Nie ukrywam, że przyjechaliśmy tutaj ze sporymi ambicjami, ale jak to w sporcie bywa, z wyników będziemy się rozliczać w przyszłą niedzielę.

Następny wyścig w planie do Douphine a później kilka ciężkich etapówek, zgrupowania i przygotowania do Vuelty.