Czeski trip

Jest takie pewno miejsce na mapie naszych zimowych wojaży. Odkryte całkiem przypadkowo, urzekło nas od pierwszego (żeby nie wchodzić w szczegóły powiedzmy …) wejrzenia. Nazywa się Bouda Pod Sněžkou i choć prowadzi do niej asfaltowa droga nie można tam dojechać samochodem. Można za to dojść na nogach, co regularnie czynimy zimą, można też dojechać na rowerach co uczyniliśmy w sobotni wieczór.Od planu do realizacji. Często nam się to udaje, choć nie ma takich eskapad dużo. Jednak pewne regularne obowiązki nie pozwalają nam zbyt często uciec z domu na parę dni. Jednak ten weekend wyszedł super. Pogoda jak i drogi dobrane idealnie. W Sobotę do wyboru dwie opcje, około 120 km oraz ciut ponad 200. Z obiadem w Jakuszycach po 130 km w siodle kiedy to zwykle kończymy trening….Klimat Boudy, jedzenie, nastawienie właścicieli, poranne śniadanie i kompletna cisza w nocy znów nas nie zawiodły. Cisza w której swoje rytmy wygrywa szumiący za ścianą potok. Potok do którego wchodzi się bezpośrednio z sauny. Potok który zimą nie zamarza tylko dlatego że płynie. Czyli oprócz czegoś dla duszy, czegoś dla żołądka jest i coś dla zmęczonych nóg piechurów lub rowerzystów. Teraz podzielimy się na dwie grupy. Jedna pojedzie na Hero a druga na Gravel Adventure Poland oraz GP Doliny Baryczy. Za dwa tyg wracamy na trasy Bike Maraton -> edycja Szklarska Poręba a później Bike Adventure w tej samej lokalizacji. Dzięki #hbafamilyHuzar Bike Academy za mega pozytywny weekend. Najlepsza opcja protestu cen paliw to … jeździć rowerem. Przynajmniej w weekend.