Mój II Tour de France

Tak więc już oficjalnie mogę powiedzieć, dzisiaj został ogłoszony skład mojej ekipy Bora-Argon18 na tegoroczną edycję wielkiej pętli. Zgodnie z tym czego się spodziewałem, głównie po rozmowach z szefostwem ekipy, znalazłem się w wybranej, szczęśliwej, dziewiątce.

O TDF pisać wiele nie potrzeba, największy i najcięższy zarówno fizycznie jak i psychicznie wyścig świata. Stając na starcie trzeba czuć się wyróżnionym, gdy oczy większości świata przez 21 dni skierowane są na barwny peleton przecinający wzgórza, góry i równiny Francji.

Tour jest specyficzny, niezwykle nerwowy o czym przekonałem się rok temu, presja tutaj jest nieporównywalna z żadnym innym wyścigiem, ale też tutaj każdy dzień, każdy kilometr jest tak ważny. Zwroty z inwestycji dla sponsorów największe są właśnie podczas TDF, to właśnie tutaj podpisuje się najlepsze kontrakty, a wygrywając etap na drogach Francji można odbić sobie kilka ewentualnych lat niepowodzenia.

Sam fakt dojechania do Paryża to niesamowite uczucie, pamiętam je doskonale z zeszłorocznej edycji, gdy po 20 dniach ścigania zobaczyłem łuk triumfalny w sercu Paryża. Gęsia skórka i radość w sercu, radość, że już koniec.

Bo Tour to specyficzny wyścig, wychodząc z autobusu na etap, nienawidzisz go, ale po rundzie honorowej na Champs-Élysées kochasz ten wyścig i chcesz tu wrócić. Ja mam to szczęście, że wracaj już w tym roku.

11041141_10155740801205387_7703884318010021473_o